jak wrzucić w wikipedię definicję szczęścia to wychodzi, że to emocja - pozytywna emocja powodowana przez np. zaspokojenie niektórych potrzeb....
nie chcę żeby to była emocja bo ta szybko mija ... chcę żeby to był stan - nie musi być permanentny ... ale niech będzie ...
kiedyś usłyszałam pytanie czy zastanawiam się czasem nad sensem życia - po co tu na ziemi jesteśmy, jaki jest powód naszego życia, dlaczego właśnie w tych czasach a nie np.100 lat wcześniej czy później ... i następnie święte oburzenie na moją odpowiedź, że nie ... nie zastanawiam się
bo już wielu filozofów, mędrców, naukowców próbowało rozwiązać tą zagadkę . .. i dalej świat żyje w nieświadomości ... to jak ja mogłabym coś "wymyślić" - zadać kres odwiecznemu pytaniu o sens i powód istnienia .... wolę raczej, ba - próbuję zgadnąć co zrobić, żeby to życie było wartościowe - skoro jest to czy ma służyć tylko mnie czy też innym ....
ale tu dylemat nie do przebrnięcia mi przeszkadza ... bo ludzkość niejednakimi standardami i wytycznymi się posługuje ...
i coraz częściej rodzi mi się pytanie: po co człowiek tyle czytał za młodu książki gdzie honor, przyjaźń, szlachetność były wyznacznikiem dobrego człowieka, po co dał sobie wpoić przez rodziców zasady o szacunku dla innych, uczciwości, byciu sobą, po co zamiast po prostu wierzyć - prowadził dysputy z Bogiem ...
kiedy można wygodnie zasiąść z piwkiem przed "serialem przez życie pisanym", nie wychylać się powielając to co wszyscy, nie myśleć, nie czuć, nie szukać rozwiązań ...
ehhhhhh życie .........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz